... do stolicy :) Po trzech latach spędziłam parę dni z warszawskimi przyjaciółmi. Było też wzruszająco, bo pierwszy raz byłam tam 1 sierpnia. Niby wiadomo jaki to dzień, ale dopiero teraz miałam okazję przekonać się jakie to ważne święto w stolicy.
Najpierw spacer po ulubionej Starówce
potem Powązki
a następnego dnia zwiedzanie Muzeum Powstania Warszawskiego
a na koniec fotka, już z pociągu, dla mojego siostrzeńca - fana piłki nożnej:)
a następnego dnia zwiedzanie Muzeum Powstania Warszawskiego
a na koniec fotka, już z pociągu, dla mojego siostrzeńca - fana piłki nożnej:)
A teraz znów czas się pakować, chociaż jeszcze małą robótkę mam do wykończenia:)
Niesamowite. Te dzieciaczki na Powązkach, zaciągnięte warty i harcerskie stroje - łezka w oku się kręci.
OdpowiedzUsuńJednak rodziny które bezpośrednio przeżyły powstanie bardzo pielęgnują pamięć o tych wydarzeniach i przekazują młodemu pokoleniu.
I tak powinno być.
Siostra do zobaczenia.
Teraz trochę lasu i grzybki no i kochany Kraków.
Muzeum Powstania robi wrażenie, zabrałam tam kiedyś moich synów... ale Powązki w takim dniu wzruszające... mam nadzieję że nie byłaś świadkiem obscenicznych scen tam się rozgrywających o których głośno w mediach. Oj grzybki...
OdpowiedzUsuńNie stałam tuż przy pomniku Gloria Victis. I może na całe szczęście. Wsłuchałam się w słowa modlitwy. Słyszłam oklaski - odebrałam je jako wyraz szacunku dla zaproszonych gości, którymi dla mnie są żyjący powstańcy. Nie słyszłam żadnych gwizdów ani buczenia i nie sądzę, żeby to był jakiś dostrzegalny element uroczystości. Chyba że dla zadymiarzy:(
OdpowiedzUsuńKażdy kroi ten dzień własną miarą. Ja byłam myślami przy powstańcach otaczając ich ciepłą i wzruszającą modlitwą...
A o tym, jaka była atmosfera na Powązkach świadczą moje fotki. Chcę wierzyć, że wielu tak odbierało te uroczystości.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń