... bo weekend był pod znakiem prac w nowej chałupce. Jeszcze trochę to potrwa, ale już zbliżamy się do finału. Pomyślicie, że stuknięta jestem, bo zaczęłam przygotowania od piwnicy:) Na razie niewiele mogę podgonić w samym mieszkanku, a potem albo czasu albo siły będzie brakowało, żeby pomyśleć o piwnicy. Mała piwniczka już wyposażona w regały, półki i nawet półkę-pawlacz. Przez tę robotę, nie udało mi się spotkać z Ludką:( A tak cieszyłam się na to spotkanie... Ludko, jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam serdecznie:*
I na przysłane wyróżnienia też, na razie, nie mam siły odpowiadać:( Jednak bardzo Wam za nie dziękuje, są dla mnie miłym znakiem sympatii i uznania.
Na koniec dwie fotki:)
Na koniec dwie fotki:)
Wiem, że takie prace są męczące, ale fajnie jest urządzać coś po swojemu :) Mieszkanko powoli będzie coraz piękniejsze :)
OdpowiedzUsuńSuper, warto się pomęczyć, żeby mieć śliczne mieszkano :) A zapowiada się bardzo fajnie :)
OdpowiedzUsuńMieszkania Ci gratuluje:) A spotkanie, no cóż.... co się odwlecze, to nie uciecze:) Następnym razem z pewnością się uda:)Buziaki
OdpowiedzUsuńWidziałam, że pytałaś na blogu u Ludki o serwetki z dziecięcymi bucikami. Ja mam takie w kolorze różowym, buciki są sporych rozmiarów. Gdybyś była zainteresowana proszę o kontakt. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiestety żeby było pięknie i dobrze się nam mieszkało, to trzeba się najpierw trochę pomęczyć, ale pocieszam Cię (o czy doskonale wiesz), że remont nie trwa wiecznie, a później będziesz się rozkoszować wygodami o pięknym mieszkaniem.
OdpowiedzUsuńNie zazdroszczę Ci tej pracy, pyłu i kurzu. Jednak warto się przemęczyć, bo mieszkanko ma fajne rozmieszczenie pomieszczeń i jest jasne a to najważniejsze.Zapraszam na Candy do mnie.
OdpowiedzUsuń